Deszczowy
sobotni poranek wydaje się być idealny na rozdziewiczenie bloga pierwszym
postem:)
Do
jego prowadzenia zbierałam się od kilku lat marząc nieustannie, by pisaniem
zarabiać na życie. Ciągle brakowało jednak weny, o czym by tu skrobać, a na
jedzenie jakoś zrobić trzeba było zarobić. Bo, żeby
żyć trzeba jeść. Zresztą jedzenie i sex to dwie z najprzyjemniejszych rzeczy w ludzkiej egzystencji.
Nie ja to wymyśliłam, ale podpisuję się pod tym obiema rękami;)
Podobnie
pewnie myślała Elizabeth Gilbert pisząc książkę " Jedz, módl
się, kochaj", którą zapewne znacie, bądź oglądaliście film z Julia Roberts
w roli Liz. Jest tam pewna scena mówiąca
o dolce far niente - słodkim nieróbstwie, na które każdy od czasu do
czasu powinien sobie pozwolić. Mamy deszczowy, melancholijny
weekend, popełnijcie więc dolce far niente.
Dziś
ja jestem Liz i oto moje słodkie nieróbstwo.
szparagi a' la dolce far niente |
Już lubię klimat Twojego bloga i czekam niecierpliwie na kolejne posty!
OdpowiedzUsuńWiadomo jak to z czasem bywa, ale może dziś się coś urodzi :)
Usuń