Nastała
piękna, złota jesień. Chce mi się zatem po pracy spacerować aż do zmroku, chce
mi się codziennie otulona chustką, z cienka czapką na głowie i rękawicach pędzić
do pracy rowerem …Chce mi się, bo jeszcze ładnie, bo listki mi tańczą pod kołami
i codziennie przybierają inną barwę. Chce mi się , bo ja lubię ten czas, gdy po
południu zanurzam się w książce w towarzystwie herbaty z miodem i listkiem
ususzonej mięty prosto z działki. Chce mi się, bo ciągnie mnie do parku, do
lasu, a tam mogę znaleźć tajemnice natury. A oto niektóre z nich, niestety nie przeze mnie zebrane o poranku, ale przez moja dzielną, wojowniczą Mamę :) Gdy trafiły do moich rąk oczyściłam je, a później poddałam obróbce termicznej. Smażyłam, gotowałam, chowałam w słoje, topiłam w sosie i wirowałam w zupie. By zachować tę jesień w pamięci, ukryłam grzyby w czeluściach zamrażalnika, zawiesiłam na sznurkach, by po nie sięgnąć, gdy będę miała smaka na sos na kurkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz