Wczorajsza
wizyta na działce zaowocowała torbą pełną zielonych dobroci - szpinakiem,
sałatą i rukolą. Zielony kocham ponad wszytko i to nie tylko dlatego, że to
kolor nadziei, ale dlatego, że zieleń kojarzy mi się z odrodzeniem, budzeniem
do życia i zdrowiem. Z taką bomba witaminową wjechałam umorusana na 5 piętro,
mając oczywiście towarzystwo w windzie, które na szczęście nie widziało moich
czarnych od działkowej ziemi stóp. Na pierwsze rozbrojenie poszedł szpinak,
który został umyty, obrany i blanszowany. Kilka świeżych listków
zostawiłam na dzisiejszą inspirację kulinarną, a reszta pojechała w czeluści
zamrażalnika. W pracy w sałatce pięknie komponowała mi się działkowa rukola, a
w głowie świtał pomysł na połączenie szpinaku z rybą i fetą. Podczas podróży
MPK fantazja poniosła mnie dalej i doznałam olśnienia: szpinak z tuńczykiem i
fetą w płaszczu z ciasta francuskiego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz