Mam
takie wspomnienie z dzieciństwa, które uaktywnia się co jakiś czas i związane
jest nierozerwalnie z jajami :) Są one dla mnie symbolem sobotnich i
niedzielnych śniadań, kiedy podaję je w różnej postaci. Popełniam wtedy omlety,
frittaty, jaja na miękko i twardo oraz jajecznicę na wiele sposobów.
Jako
mały niejadek chciałam jeść tylko jajeczko, najlepiej na miękko, bo jak wiadomo
dzieci nie lubią jaj na twardo. Wynika to pewnie z tego, że zbyt długo gotowane
jaja, jakie podawane były w przedszkolach, na koloniach i obozach miały szaro -
zieloną obwódkę wokół smakowitego żółtka. To co wyjątkowego pamiętam z jaj, a
szczególnie z przedszkolnych śniadań to ponadczasową i jedyną w swoim rodzaju
pastę jajeczną. Moje wspomnienie uaktywniło się kilka lat temu, gdy
postanowiłam ją podać do chleba podczas kolacji. Nie była to byle jaka uczta,
ponieważ wydawałam ją dla osób, którzy pomogli mi, gdy miałam nogę w gipsie. Na
tle różnych dobroci jajeczna pasta królowała na stole i znikała szybko w ustach
gości, a każdy jej kęs kończył się błogim wyrazem na twarzach zjadaczy. Na ich
zadowolonych buziach malowały się wspomnienia podobne jak u mnie - to smak
dzieciństwa.
Ten
sam smak odświeżam sobie od czasu do czasu, a ten nadszedł między innymi
dziś :)
lubie takie jajka:)
OdpowiedzUsuń