poniedziałek, 2 lipca 2012

Jaja ale jaja :)

Mam takie wspomnienie z dzieciństwa, które uaktywnia się co jakiś czas i związane jest nierozerwalnie z jajami :) Są one dla mnie symbolem sobotnich i niedzielnych śniadań, kiedy podaję je w różnej postaci. Popełniam wtedy omlety, frittaty, jaja na miękko i twardo oraz jajecznicę na wiele sposobów.


Jako mały niejadek chciałam jeść tylko jajeczko, najlepiej na miękko, bo jak wiadomo dzieci nie lubią jaj na twardo. Wynika to pewnie z tego, że zbyt długo gotowane jaja, jakie podawane były w przedszkolach, na koloniach i obozach miały szaro - zieloną obwódkę wokół smakowitego żółtka. To co wyjątkowego pamiętam z jaj, a szczególnie z przedszkolnych śniadań to ponadczasową i jedyną w swoim rodzaju pastę jajeczną. Moje wspomnienie uaktywniło się kilka lat temu, gdy postanowiłam ją podać do chleba podczas kolacji. Nie była to byle jaka uczta, ponieważ wydawałam ją dla osób, którzy pomogli mi, gdy miałam nogę w gipsie. Na tle różnych dobroci jajeczna pasta królowała na stole i znikała szybko w ustach gości, a każdy jej kęs kończył się błogim wyrazem na twarzach zjadaczy. Na ich zadowolonych buziach malowały się wspomnienia podobne jak u mnie - to smak dzieciństwa.
Ten sam  smak odświeżam sobie od czasu do czasu, a ten nadszedł między innymi dziś :)








1 komentarz: