środa, 4 lipca 2012

Tortilla Soup

Co prawda nie o zupie tu będzie mowa, ale na pewno o tortilli, a dokładanie o meksykańskich plackach kukurydzianych. Wolałam sprecyzować, ponieważ wyróżniamy dwa rodzaje tortilli - hiszpańską i meksykańska. Hiszpańska - tortilla española -to placek, rodzaj omletu z ziemniakami - tortilla de patatas, który ma różne smakowe oblicza -  tortilla catalane, tortilla de jamón, czy tortilla francesa, która jest po prostu omletem. Jej meksykańska kuzynka to rodzaj płaskiego, okrągłego placka o średnicy od 6 do 30 cm, z masy lub mąki kukurydzianej albo pszennej, stosowanego, jako pieczywo i baza do innych potraw. Ale nie o tym to miało być... Miało być o miłość do Meksyku, jego pustynnego krajobrazu usłanego kaktusami oraz cudownej kuchni, jaką odkryłam dawno w smaku fasoli w sosie pomidorowym, którą zajadali się kowboje w amerykańskich westernach. Dozgonną wierność przyrzekłam jej, gdy zobaczyłam właśnie "Tortilla Soup" film o genialnym kucharzu meksykańskiego pochodzenia, który traci swój największy dar smak. Hector Elizondo, jako Martin Naranjo gotuje tak bosko, jakby malował i tworzył dzieła sztuki. W tym gotowaniu widać pasję, finezję i miłość. Wracam do tego obrazu dość często, tym bardziej, że można się nauczyć od Martina wiele patentów kulinarnych. 
Z miłości to tortilli pokażę wam moją skromną wersję, podaną na zimno w sam raz na gorące lato. 
Takie, jakie jest za każdym razem w mej wymarzonej hacjendzie gdzieś na farmie w El Paso.




PS: A oto Martin w akcji :) wraz z uroczymi córkami...



2 komentarze:

  1. Przepysznie to wyglada-musze popelnic ta zbrodnie doskonala niebawem:)

    OdpowiedzUsuń